W środę (21 kwietnia) gościliśmy w naszej parafii Anię Pinkas, wolontariuszkę z „Misji Serca i Ewangelii”, która dzieliła się z nami swoimi przeżyciami z drugiej wyprawy misyjnej do Burkina Faso w Afryce. W lutym dziewięcioosobowa grupa misjonarzy odwiedziła to jedno z najbiedniejszych państw świata, by zrealizować następujące projekty:
- zakup Biblii w języku francuskim i Moore;
- opłacenie metryk urodzenia dla dzieci z klasy V z okręgu Pobe Mengao;
- wyposażenie szkolne dla szkoły podstawowej w Pobe Mengao;
- zakup materiałów i nauka wyplatania torebek.
Ania, z racji swego zawodu, była odpowiedzialna za prowadzenie warsztatów z udzielania pierwszej pomocy, rozdanie środków opatrunkowych i leków, a także udzielanie porad medycznych mieszkańcom.
Swoją relację misjonarka wzbogaciła prezentacją zdjęć oraz utworami muzycznymi w języku etnicznym Moore. Ponadto po spotkaniu każdy mógł podejść do stolika i zobaczyć przedmioty przywiezione z czarnego lądu. Myślę, że wszyscy poczuliśmy się zachęceni do żarliwszej modlitwy o Anię, o wierzących Afrykańczyków i dalsze działania misyjne wśród nich.
Dnia 18 kwietnia 2010 r. w kaplicy w Wiśle Jaworniku odbyło się już po raz drugi spotkanie dla tegorocznych Konfirmantów oraz ich Rodziców.
W nastrój wprowadziła nas pieśń „Wniebowzięci”, którą usłyszeliśmy na rozpoczęcie, punktualnie o godz. 15.00. Mieliśmy także okazję, by śpiewać i chwalić Pana Boga przez pieśni, w czym prowadził nas zespół młodzieżowy z Wisły – Centrum pod kierunkiem ks. Marka Michalika.
Słowem Bożym w czasie spotkania służył ks. Tadeusz Byrt, a oparte było na słowach zaczerpniętych z Ewangelii Jana 21, 15 „A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie?...”
Wielu z nas zapewne zastanawiało się, co odpowiedziałoby Bogu, gdyby to nas zapytał: „Czy ty mnie miłujesz?”. Tyle lat minęło od naszych konfirmacji i w różny sposób układało się nasze życie. Czy rzeczywiście jesteśmy wierni naszym obietnicom?
Teraz patrzymy na nasze dzieci i zastanawiamy się, czy mimo podjęcia decyzji o przystąpieniu pierwszy raz do spowiedzi i komunii świętej mają pełną świadomość tak ważnych wydarzeń w ich życiu.
Po krótkiej przerwie nasza młodzież zaproszona została do osobnej sali, gdzie spotkanie prowadził ks. Marek Michalik, natomiast my rodzice pod kierunkiem ks. Zdzisława Sztwiertni zastanawialiśmy się jak to zrobić, żeby nasze dzieci pozostały wierne złożonej przed Bogiem przysiędze i kościołowi. Pytań nasuwało się wiele, wątpliwości też. O to, by dzieci wychowywane były w duchu wiary powinniśmy dbać od ich najmłodszych lat. Niewątpliwie ogromne znaczenie dla rozwoju duchowego naszych pociech mają szkółki niedzielne. Mogą uczestniczyć w nich dzieci nawet te najmniejsze. Tylko, czy my rodzice korzystamy z tej dogodności? W wiślańskich parafiach szkółki prowadzone są przez wspaniałych, pełnych poświęcenia młodych ludzi, którym leży na sercu dobro dziecka, dobro Kościoła, dobro nas – Rodziców. Sami uczestniczą w wielu kursach i szkoleniach po to, by jak najlepiej przekazać tym najmłodszym te najwspanialsze treści - dotyczące naszego Stwórcy. Praca z najmłodszymi jest pracą najbardziej odpowiedzialną i wymagającą, ale też najpiękniejszą; pracownicy szkółek dobrze o tym wiedzą. My natomiast możemy być tylko wdzięczni za to, że wspierają nas w wychowaniu i wskazywaniu drogi do Pana Boga.
Jest jeszcze wiele innych sposobów, by wdrażać dzieci do uczestnictwa w życiu Kościoła. Są to chórki dziecięce, zespoły dziecięce, chóry młodzieżowe, zespoły młodzieżowe, teatry młodzieżowe, chóry kościelne, orkiestry. Można też służyć w kościele w inny sposób, każdy może znaleźć tu swoje miejsce.
Wszystkie wymagają ogromnego nakładu pracy, zaangażowania no i … czasu.
Podjęty był także temat naszego udziału w życiu parafii. To my mamy być wzorem dla swoich dzieci. To z nas czerpią wzorce zachowań, na podstawie obserwacji wyciągają wnioski, które niestety w wielu wypadkach są dla nas przykre. Ksiądz Sztwiertnia wielokrotnie powtarzał, że nic nie powinno być oparte na nakazach, ale na zachęcaniu i rozmowie.
Jak to jednak zrobić kiedy sami nie jesteśmy doskonali? Kiedy sami jesteśmy na tyle zabiegani, że nie tylko nie potrafimy, ale ( jak nam się wydaje ) nie mamy wręcz czasu, by zatrzymać się na chwilę, wyciszyć i zastanowić. I tu potrzebna jest nam modlitwa – rozmowa z Bogiem.
Ponadto myślę, że kto swoją parafię, duszpasterza, nauczycieli szkółek itp. będzie miło, ciepło i serdecznie wspominał a szczególnie lata, w których kształtowała się wiara i pewnego rodzaju przynależność ten zawsze pozostanie blisko swojego kościoła i swoje dzieci także będzie w tym kierunku prowadził. One z kolei obserwując nas będą te pracę kontynuowały w swoim życiu.
Pod koniec spotkania podejmowaliśmy także temat ubioru w dniu Konfirmacji. Każda parafia ma swoje doświadczenia w tym zakresie. Niektórzy zakładają togi fińskie, inni stroje cieszyńskie, jeszcze inni białe sukienki, garnitury. Nie mamy wspólnego zdania w tej kwestii. Myślę, że nade wszystko powinniśmy jednak pamiętać o tym, że nie to jest najważniejsze w czym nasze dzieci pokażą się tego dnia; najważniejsza jest ich świadomość obietnicy, przysięgi, którą złożą przed Bogiem. W tym dniu ich myśli mają być czyste, jasne. To jest ich najważniejsza decyzja w życiu, nowe doświadczenie, tak jak nowe i czyste powinno być ubranie, które założą tej majowej niedzieli.
Oby myśli Konfirmantów i nas Rodziców nie były w najbliższym czasie w największym stopniu skupione wokół zastawionych stołów, ubioru, upominków czy prezentów i nie przysłoniły tej najistotniejszej sprawy w życiu młodego człowieka.
Spędziliśmy te chwile w miłej, pogodnej atmosferze. W związku z ostatnimi tragicznymi wydarzeniami w naszym kraju spotkanie zostało skrócone i nie mieliśmy okazji, by pogawędzić jeszcze przy pieczeniu kiełbasek.
Jesteśmy wdzięczni ks. Sztwiertni za jego zorganizowanie i myślę, że będę wyrazicielem nas wszystkich kiedy stwierdzę, że było bardzo pomocne nam dorosłym, nasunęło wiele refleksji i zmusiło kolejny raz, by spoglądać nie tylko na swe dzieci, ale zajrzeć w głąb siebie.
E. Sz.
W dniu 31 marca, w ramach rekolekcji, dzieci ze szkóły podstawowej wraz z młodzieżą gimnazjalną z Wisły Jawornika, pojechały do kina zobaczyć spektakl teatralny „Król Narnii”. Przedstawienie to powstało na podstawie książki C. S. Lewisa pt. "Lew, Czarownica i stara szafa". W polskiej wersji językowej spektakl zaprezentowali aktorzy teatru "Lwia Paszcza" z Krakowa.
Przedstawienie składało się z dwóch aktów, przedzielonych 15-minutową przerwą. Inscenizacja - wbrew przyjętym standardom - rozpoczęła się nie na scenie, lecz pośród publiczności. Dopiero stamtąd aktorzy przenieśli się na scenę, gdzie - prócz kilku rekwizytów - znajdowała się stara szafa, po wejściu do której, artyści odnajdywali się w zupełnie innej rzeczywistości. Trafiali oni bowiem do słynnej Krainy Narnii, w której to panował niewyobrażalny chłód. Krakowscy aktorzy przedstawili licznie zebranym widzom barwną historię zmagania się głównych bohaterów ze złą królową Narnii, gdzie dobro ostatecznie zwyciężyło. W oglądanym przez nas spektaklu znajdujemy konkretne odniesienia do biblijnej historii zbawienia. Ilustruje to chociażby scena ofiarowania się Aslana na kamiennym stole za człowieka.
Interesująca sceneria, wspaniałe efekty dźwiękowe i świetlne oraz pełny profesjonalizm gry aktorskiej, przykuły uwagę widza w każdym wieku.
Dialog aktorów przeplatany był co pewien czas piosenkami, niosącymi - podobnie jak całe przedstawienie - stosowne przesłanie.
Po zakończonym występie aktorzy nie udali się za kulisy, lecz wyszli do widzów oraz stawali do pamiątkowych zdjęć.
Przedstawienie bardzo spodobało się młodym widzom, pozostawiając ich jeszcze długo pod jego urokiem oraz pobudzając do refleksji.
KP
Kiedy jeden z łotrów, ukrzyżowany na wzgórzu Golgoty, przestał się buntować i bluźnić przeciwko Jezusowi, wtedy usłyszał od Jezusa słowa zawierające obietnicę i nadzieję: „Dziś będziesz w raju”. Gdy widzi, z jaka pokorą Jezus znosi wszystkie obelgi i upokorzenia, budzi się w nim sumienie i zaczyna dostrzegać swój grzech. On zostaje uratowany, w przeciwieństwie do drugiego złoczyńcy, dla którego Jezus nie ma odpowiedzi wobec usłyszanych pod swoim adresem złorzeczeń. Drugi łotr zostaje zgubiony na wieki. Uratowany lub stracony – to wybór, który świadomie musi podjąć każdy człowiek. Grzech jest zgubą, jest siłą niszczącą, która doprowadza do śmierci. Tylko przyjęcie ofiary Jezusa daje nam szansę uratowania życia.
O dwóch różnych postawach i dwóch różnych zakończeniach mówi także ewangeliczna przypowieść o Łazarzu. Tu również słowo Boże podkreśla ważność dokonania świadomego wyboru, aby „narodzić się na nowo” i z łaski, a nie z powodu uczynków, mieć pewność życia wiecznego. Dlatego bogacz z przypowieści, mimo że znał Abrahama, korzystając z życia nie poszedł śladami wiary, nie zadbał o duchowy aspekt swojej krótkiej, ziemskiej egzystencji i w konsekwencji nie ujrzał Królestwa Bożego.
Wokół problematyki krzyża oraz konieczności podjęcia najważniejszej życiowej decyzji przez każdego z nas skupione było zwiastowanie na tegorocznej ewangelizacji pasyjnej w Parafii w Wiśle Jaworniku w dniach od 26 do 28 marca. Ksiądz Henryk Mach z Bielska Białej wskazywał w swoich wypowiedziach na podstawowe pytania, na które powinien odpowiedzieć każdy uważający się za chrześcijanina: czy oddałeś swoje życie Jezusowi?; czy masz przemienione życie?; którą drogę ostatecznie wybrałeś- drogę prawdy, miłości w żywej relacji ze swoim Panem, czy też drogę zatracenia? Przypominał, iż chrześcijanin to ktoś, kto w Jezusie odnalazł sens i cel swojego życia.
Poza mądrymi przemyśleniami zwiastującego - ci, którzy przyjęli zaproszenie na spotkania ewangelizacyjne, mogli usłyszeć w piątek pieśni w wykonaniu wiślańskiej Orkiestry Misyjnej pod kierunkiem Lidii Niemczyk, a w sobotę – zespołu młodzieżowego z Wisły Centrum prowadzonego przez ks. Marka Michalika. Natomiast podczas niedzielnego nabożeństwa, które miało charakter rodzinny, wystąpiły kolejno: chór parafialny, zespół muzyczny oraz po raz pierwszy chórek dziecięcy. A dopełnieniem tego rodzinnego spotkania wiernych było błogosławieństwo udzielone przez proboszcza ks. Zdzisława Sztwiertnię rocznemu Mateuszowi Burian. Nie zabrakło również świadectw wiary, którymi podzielili się podczas kolejnych spotkań ewangelizacyjnych: pan Jan Kędzior z Olecek (członek Orkiestry Misyjnej), ks. Marek Michalik oraz w niedzielę pan Józef Niemczyk (prezbiter z Wisły Jawornika).
Myślę, że dla wielu uczestników tegoroczne spotkania ewangelizacyjne były ważnym przedświątecznym wydarzeniem duchowym, które pozwoliło wciąż na nowo przypominać, że tylko Jezus jest naszym ratunkiem i schronieniem, i tylko w nim mamy odkupienie naszych win oraz pewność zbawienia.
Marzena Brózda
„Witam Was, córki królewskie, dziedziczki Królestwa Bożego, rozsiądźcie się wygodnie na swoich tronach” – tymi zaskakującymi, ale jakże pięknymi słowami, powitał uczestniczki Ogólnopolskiej konferencji dla kobiet 20+ w Wiśle-Jaworniku dr Jerzy Czech.
Tegoroczna wiosenna konferencja, która trwała od 19 do 21 marca, zatytułowana była Od zranienia do uzdrowienia. Dwa wykłady, których kobiety wysłuchały w sobotę, wygłosił specjalista, lekarz psychiatra z kilkudziesięcioletnim stażem.
Wykład pierwszy poświęcony był wpływowi zranień, przykrych i bolesnych doświadczeń na życie człowieka. Często człowiek bywa zarówno ofiarą, jak i sprawcą zranień. Doświadczając bolesnych sytuacji, ranimy następnie innych. Doktor Czech uświadomił słuchaczkom, w jaki sposób reagować na agresję i przemoc oraz przekonywał, że reakcja jest niezbędna, jeśli chce się uniknąć przyjęcia roli ofiary oraz gradacji przemocy ze strony sprawcy. Apelował do kobiet-córek Bożych, by broniły swej godności i wymagały szacunku dla własnej, jakże ważnej w oczach Stwórcy, osoby. Jako wzór przywołał postawę Jezusa, który – gdy stanął przed Radą Najwyższą i uderzony został przez jednego ze sług – nie zachował się biernie, ale odpowiedział: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle, a jeżeli dobrze, czemu mnie bijesz?” (J 18,23).
– Pierwszy raz na chrześcijańskiej konferencji usłyszałam wprost, że w sytuacji ataku nie dość, że nie powinnam „zacisnąć zębów” i milczeć, to mam prawo, a nawet obowiązek, aktywnie się bronić – stwierdziła jedna z uczestniczek.
Rozpatrywanie doznanych zranień może zniweczyć szansę na twórcze i owocne życie, wręcz zablokować rozwój. Jak zatem radzić sobie z tymi obciążającymi doświadczeniami? Na to pytanie wykładowca odpowiedział: szansą na pełne i wartościowe życie może być jedynie wybaczenie, które jest antidotum na nasze zranione serca i relacje z ludźmi. Doktor Czech precyzyjnie opisał również każdy etap na drodze do przebaczenia, które, choć trudne, można z Bożą pomocą osiągnąć. Przestrzegał jednak przed „łatwym wybaczeniem”, szybkim i pozornym, które przynieść może więcej złego niż dobrego.
W trakcie konferencji swoim osobistym zranieniem oraz wyborem, jak na nie zareagować podzieliła się Kathleen Ann Thompson z USA – reżyserka, aktorka, choreograf, dyrektor Towarzystwa Teatralnego „Belletherst Production” w San Diego oraz wykładowca i kierownik artystyczny Chrześcijańskiego Studium Teatru Ruchu. Wiele kobiet było pod wrażeniem tego, w jaki sposób Kathleen zachowała się w tragicznym momencie swojego życia.
Integralną częścią konferencji były dyskusje w grupach, w których uczestniczki miały możliwość wymiany doświadczeń i poglądów oraz odpowiedzenia sobie na kilka postawionych przez wykładowcę pytań. Równie ciekawe były dyskusje przy kawie oraz wiślańskich kołaczach, którymi zachwycały się szczególnie te panie, które w Wiśle nie mają okazji często bywać.
– W konferencji uczestniczyły dokładnie 303 kobiety w różnym wieku, swoją obecnością zaszczyciła nas również biskupina Beata Michałek. Wiele pań przyjechało z Górnego Śląska: z Chorzowa, Gliwic, Tychów, Pszczyny, Wodzisławia, a także z Częstochowy, Krakowa, Kalisza, Wołczyna i Lasowic oraz z całego regionu Śląska Cieszyńskiego. Cieszę się, że tematyka konferencji odpowiedziała na potrzeby tak wielu kobiet. Mam nadzieję, że zachęciła ona uczestniczki do przyjazdu na następną Ogólnopolską konferencję dla kobiet 20+, która odbędzie się w listopadzie – podsumowała Mariola Fenger, pracownik ds. kobiet Duszpasterstwa Dorosłych CME, organizatorka.
Płyty z wykładami można zamówić, dzwoniąc do księgarni „Warto” w Cieszynie, tel. 33 852 36 44.
Joanna Rączkowiak, uczestniczka
źródło: cme.org.pl
W sobotę 13 marca w Domu Gościnnym w Wiśle Jaworniku odbyły się, trzecie już, rekolekcje dla proboszczów oraz członków rad parafialnych na temat "Młodzież w Kościele. Jak to zrobić, by młodzież była w Kościele obecna?". Ks. A. Podżorski przywitał wszystkich zebranych, potem zaśpiewano dwie pieśni, a następnie rozpoczęto modlitwą.
W dalszej części spotkania ks. Podżorski ze Skoczowa przedstawił problem młodzieży w Kościele. Swoje rozważania oparł o List ap. Pawła do Tymoteusza "aby cię nikt nie lekceważył z powodu młodego wieku". Trzeba tak prowadzić młodzież, aby wszyscy ją szanowali. W Kościele jest miejsce dla wszystkich pokoleń. Trzeba wprowadzać różne formy pracy, takie jak spotkania według wieku, szkółki niedzielne, chóry, zespoły, godziny biblijne. Centralne są tylko nabożeństwa dla wszystkich. W życiu Kościoła człowiek nie powinien być bierny, każdy może się odnaleźć i budować. Największy wpływ na młodzież mają: dom rodzinny, zbór i rada parafialna, nauka konfirmacyjna (która jest traktowana jako obowiązek), integracja ze starszą młodzieżą i wspólne wyjazdy, rada parafialna powinna inwestować w młodzież duchowo i finansowo oraz modlić się o nią.
Następnie ks. Grzegorz Giemza przedstawił relacje na temat młodzieży, pracy grup młodzieżowych na podstawie pracy z młodzieżą w Ustroniu - prezentacja ks. M. Koniecznego oraz w Jaworzu - prezentacja ks. A. Krzykowskiego. Obaj zwrócili uwagę na to, jak ważne jest nawiązanie relacji wśród młodzieży oraz "przestrzeń" do działania. Ks. M. Londzin podkreślił, że Kościół musi być w tym świecie, ale świat nie może być w Kościele. Ks. bp. P. Anweiler zwrócił uwagę, że księża nie mogą się całkowicie odsunąć od działań młodzieży lecz powinni umieć pomóc jej zagospodarować czas i nie bać się podejmować nowych wyzwań. Młodzież to teraźniejszość i przyszłość Kościoła.
Na temat miejsca młodzieży w Kościele oprócz księży mówił też kurator z parafii Dzięgielów oraz przedstawiciel młodzieży w postaci M. Podżorskiego. Według niego, to parafia ma problem z młodzieżą, a nie młodzież z parafią. Najtrudniej jest, gdy młodzież chce coś w Kościele zmienić. Spora część młodzieży to ta, która nie ma dobrych wzorów w domu i z nią też trzeba pracować, akceptować w grupie młodzieżowej - chociażby przez wspólne wyjazdy. M. Podżorski zwrócił też uwagę na słabe dofinansowanie młodzieży ze strony parafii. Następnie odbyła się ożywiona dyskusja - głosy były zgodne, że młodzieży trzeba zapewnić miejsce w Kościele i pozwolić jej działać, zainwestować w nią. Rekolekcje zakończono modlitwą.
Uczestniczka
Tym razem szczególnym gościem małżeńskiego spotkania (27 luty) był ks. Leszek Czyż z zaprzyjaźnionej parafii z Wisły Malinki. Pastor, ze względu na problemy zdrowotne małżonki, wystąpił sam i podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat małżeństwa, przedstawionego nie z ludzkiej, lecz Bożej perspektywy. Stan małżeński porównał do rejsu żaglówką, w trakcie którego muszą być spełnione określone warunki, aby dwoje ludzi mogło spokojnie dopłynąć do portu (czyli wyznaczonego wcześniej celu). Do nich należy m.in. rola kapitana w małżeństwie, którą pełni mąż oraz rola żony – najbliższej jego współpracownicy, wspierającej męża w potrzebie. Wykładowca wskazał również na niewłaściwe warianty pracy załogi, takie jak: ”samotny biały żagiel”, tzn. jedna osoba na pokładzie, brak drugiej; kapitan nie spełnia swego zadania; jest dwóch sterników; sternik apodyktyczny; zbuntowany załogant. Za tymi sformułowaniami kryją się bardzo realne treści dotyczące sytuacji konfliktowych w małżeństwie. Najczęstszym ich powodem okazuje się brak porozumienia, właściwej komunikacji między kapitanem a załogantem. W tych różnych momentach, życiowych zawirowaniach, stanach burzowych jedynie Bóg jest prawdziwym gwarantem, aby małżeństwo przetrwało i dotarło do zamierzonego celu: A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie (Flp.4,19).
Po budującym wykładzie był jeszcze czas na rozmowy przy kawie i słodkim poczęstunku.
M.B.
W niedzielę, 21 lutego 2010 r., w Domu Gościnnym w Wiśle-Jaworniku, odbyła się pierwsza z lokalnych konferencji realizowanych w ramach projektu Grundvig. Wzięło w niej udział ponad 70 osób: duchowni, personel medyczny, pracownicy domów opieki oraz czynni i potencjalni wolontariusze różnych zawodów, współpracujący z oddziałami opieki paliatywnej hospicjami.
– Konferencja poświęcona towarzyszeniu osobom umierającym „Byłem chory…” to nasze pierwsze przedsięwzięcie organizowane w ramach projektu w Polsce. W listopadzie 2009 r. grupa wolontariuszy uczestniczyła w poświęconej pracy hospicyjnej konferencji międzynarodowej w Niemczech. Jestem bardzo zadowolona z tego, że konferencja cieszyła się dużym zainteresowaniem. To dla nas ważny sygnał – stwierdziła Iwona Holeksa, koordynator projektu Grundvig z ramienia Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Uczestnicy konferencji wysłuchali wykładów: lekarza medycyny dr Aliny Wiencek-Weiss „Potrzeby chorego u schyłku życia oraz opieka paliatywna i hospicyjna” oraz ks. dr Adriana Korczago „Towarzyszenie w umieraniu, pożegnaniu i żałobie jako hospicyjne zadanie”. Oba, przygotowane przez praktyków i znawców tematu, wywołały poruszenie wśród zebranych i dały impuls wielu inspirującym rozmowom na forum oraz w grupach dyskusyjnych.
– Duże wrażenie zrobiła na mnie informacja, podana w trakcie wykładu dr Aliny Wiencek- Weiss, że w tej chwili w Polsce najczęstszą przyczyną zgonów są choroby nowotworowe. Przejmujące były też dla mnie podane przez panią doktor informacje o bezmiarze cierpienia i bólu, i to nie tylko w sferze fizycznej, jaki staje się udziałem osób ciężko chorujących i umierających. Uświadomiłem sobie, jak wiele wyzwań stoi przed lekarzami, pielęgniarkami, duchownymi, psychologami, wolontariuszami, niosącymi chorym pomoc w ramach opieki paliatywnej i hospicyjnej – powiedział Marek Cieślar, redaktor luterańskiego programu radiowego „Po prostu” i uczestnik konferencji. – Poruszające były też dla mnie myśli księdza Adriana Korczago. Wykładowca podkreślił, że chorzy mają prawo żalić się i krzyczeć, gdy cierpią, gdy nie rozumieją, tak jak czynili to psalmiści i inni autorzy biblijni. Zwrócił także uwagę na to, wskazując przykład przyjaciół Hioba, że niosący pomoc nie powinien uciszać, pouczać, doradzać, ale słuchać, być do dyspozycji, być blisko.
Doświadczeniami na forum dzielili się między innymi: ks. Henryk Mach, regularnie odwiedzający oddział opieki paliatywnej w Białej oraz ks. Marian Niemiec, prezes Stowarzyszenia Hospicjum Opolskie.
– Bardzo cenne i niosące nadzieję były dla mnie wypowiedzi osób, które już pracują w hospicjach lub odwiedzają chorych w szpitalach – podkreślił Marek Cieślar. – Z radością przyjąłem informację, że liczba hospicjów i oddziałów szpitalnych, przygotowanych do opieki nad umierającymi, w naszym kraju powiększyła się w ostatnich latach. Bardzo się cieszę, że także w ramach naszego Kościoła, przy współpracy z Czechami i Niemcami, powstaje projekt, który umożliwi zarówno profesjonalistom jak i wolontariuszom towarzyszenie chorym w trudnym, końcowym etapie życia.
Podzieleni na grupy dyskusyjne, uczestnicy mieli także okazję omówić jeden z sześciu tematów: Parafialna grupa odwiedzinowa – oczekiwania, możliwości, bariery i obawy w towarzyszeniu umierającym i ich rodzinom; Duszpasterz – oczekiwania, możliwości, bariery i obawy w towarzyszeniu umierającym i ich rodzinom; Hospicjum – oczekiwania, potrzeby i obawy potrzebujących a możliwości i ograniczenia w niesieniu pomocy umierającym i ich rodzinom; Rodzina – potrzeby, trudności i obawy związane z chorobą i umieraniem osoby bliskiej; Instytucje pomocowe – potrzeby i oczekiwania chorego/rodziny a możliwości ich zaspokajania przez instytucje; Trudne pytania umierających.
Ostatnim elementem konferencji była prezentacja projektu Grundtvig: „Praca hospicyjna w organizacjach partnerskich UE, określenie stanowiska, wspólne standardy, strategie realizacji i kształcenie ustawiczne”.
Gabriela Glajcar
[luteranie.pl]
Początek nowego roku zwykle bywa czasem refleksji nad tym, co pozostawiliśmy za zamkniętymi drzwiami starego roku w zakresie różnych sfer naszego życia. Czy i w jakim stopniu zrealizowaliśmy plany i zamierzenia podjęte przed rokiem? Co przyniosło nam pełnię satysfakcji, a co wyraźnie zaniedbaliśmy? Jakim celom służyły nasze działania? Z tego typu i podobnymi dylematami, ale związanymi z pewnymi fragmentami życia duchowego naszej parafii zmierzyliśmy się w niedzielne popołudnie 3 stycznia 2010 roku.
W nadal panującym jeszcze świątecznym nastroju, w blasku świec, wśród dobrodziejstw świątecznego stołu, w atmosferze kolędowania spotkali się pracownicy naszej parafii i domu gościnnego, członkowie rady parafialnej, młodzi nauczyciele szkółek niedzielnych oraz przedstawiciele naszej młodzieży aktywnie działający w parafii. Z ust i z głębi serca naszego proboszcza ks. Sztwiertni popłynęło wiele ciepłych słów wdzięczności pod adresem zgromadzonych osób za ich pełną poświęcenia służbę ubogacającą życie duchowe naszej jawornickiej parafii w 2009 roku.
Służbę tę nadal pragniemy rozwijać, stawiając sobie coraz ambitniejsze zadania i wyzwania, głównie w zakresie pozyskiwania dla Boga tych członków naszej społeczności, którzy stojąc ciągle na rozstajach życiowych dróg nie potrafią sami podjąć właściwej decyzji.
Mając świadomość pełnego zaufania obietnicy zawartej w słowach „Nie bój się i nie lękaj się, bo Pan Bóg twój będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz” (Joz 1,9) i składając nasze losy w Jego ręce możemy mieć tę pewność, że Pan będzie wspierał nasze działania oraz nadawał im właściwy kierunek także w tym roku. I za to wszystko już teraz, na starcie do kolejnej mety chcemy wyrazić Mu swoje dziękczynienie.
J.H.
Dnia 24 grudnia, tradycyjnie już, w kaplicy w Wiśle Jaworniku parafianie oraz uczestnicy wczasów świąteczno-noworocznych zgromadzili się na wieczornym nabożeństwie, by przeżywać czas narodzenia Jezusa Chrystusa. Oprócz wspólnego kolędowania, program muzyczny przygotowały rodzinne duety: Rabięcnych (flet, skrzypce), Stańków (gitary) oraz pieśni w wykonaniu Martyny Franek. W śpiewie prowadził również młodzieżowy zespół muzyczny. Kazanie wygłosił gość z Kluczborka – ks. Henryk Schroeder.
Muzyka, która wypełniała kaplicę podczas tej wigilijnej nocy, tworzyła szczególny, podniosły nastrój towarzyszący tylko raz w roku, w święta Bożego Narodzenia.
M.B.
W dniach od 22. grudnia 2009 r. do 2. stycznia 2010 r., w PEA w Wiśle Jaworniku, odbywały się wczasy świąteczno-noworoczne dla osób samotnych i samotnie czujących się. Z tej formy wypoczynku skorzystało 49 osób z Diecezji Warszawskiej, Wrocławskiej, Katowickiej i Cieszyńskiej. Czas wypoczynku rozpoczęła uroczysta kolacja, po której uczestnicy mogli "odświeżyć" stare lub nawiązać nowe znajomości. Wigilijna kolacja spędzona w świątecznej atmosferze, przy tradycyjnych wiślańskich potrawach, zbliżyła wszystkich uczestników i wprowadziła w nastrój świąt. Świąteczne nabożeństwa w szczególny sposób ubogaciły wszystkich zgromadzonych. Wskazały bowiem na Tego, dzięki któremu i dla którego mogliśmy znaleźć się w Jaworniku.
W programie wczasów znalazło się m.in. wspólne kolędowanie, koncert chóru mieszanego z parafii w Wiśle Malince i Orkiestry Misyjnej z Wisły Centrum, występ wiślańskiej grupy "Wańcy". Prelekcja pana Macieja Oczkowskiego przybliżyła wczasowiczom realia przed i powojennej Wisły.
Wypoczywających odwiedził także zwierzchnik Diecezji Cieszyńskiej ks. bp Paweł Anweiler, który przywitał słowem o miłości i dobroci oraz przekazał ciekawe informacje dotyczące naszej diecezji. Ponadto ks. Emil Gajdacz przywiózł i wyświetlił dwa filmy. Pierwszy dotyczył Kościoła Jezusowego w Cieszynie, drugi natomiast opowiadał historię dwóch przebywających w szpitalu chłopców. We wczasach uczestniczył także ks. Henryk Schröder, który prezentując film, opowiedział o swoim pobycie w Australii.
Nie zabrakło również kawy, ciastek i owoców, przy których toczyły się mniej lub bardziej poważne rozmowy. Wiosenna pogoda uniemożliwiła co prawda zorganizowanie kuligu, sprzyjała natomiast długim spacerom. Wszyscy cieszyli się dobrym zdrowiem jednak nie obyło się bez kontuzji. Jedyne dwie wizyty u lekarza skończyły się gipsem...
Przepyszne jedzenie, wspaniała atmosfera i wzajemna uprzejmość pozwoliły wszystkim odpocząć, nabrać sił na kolejny – 2010 rok. 2. stycznia uczestnicy pakowali swoje bagaże nie mogąc uwierzyć, że wczasy tak szybko minęły. Każdy jednak z nadzieją spoglądał w przyszłość i mówił: "jeśli Pan pozwoli, spotkamy się w przyszłym roku...". Amen
T.B.
W sobotni wieczór 19 grudnia odbyło się, po raz pierwszy w jawornickiej parafii, spotkanie dla małżeństw. Miało ono szczególny charakter również dlatego, że przygotowane zostało głównie z myślą o parach mieszkających w Jaworniku. Frekwencja dopisała i można mieć nadzieję, że kolejne małżeńskie spotkania (a takie są plany na przyszłość) przyciągną jeszcze liczniejsze grono zainteresowanych.
Tematyka grudniowego wykładu pt. „Pęknięcie-szczelina-ruina” dotyczyła umiejętności komunikowania się czy też pokonywania różnych trudności, z którymi muszą radzić sobie w życiu małżonkowie niezależnie od wieku i stażu. Prowadzący – Nela i Zbyszek Kłapowie w bardzo interesujący i autentyczny sposób, odwołując się do własnych życiowych doświadczeń, przedstawili ten problem. Nie zabrakło również słodkiego poczęstunku oraz rozmów przy kawie i herbacie.
M.B.
To było niezwykle sympatyczne i budujące spotkanie. Blask dwóch świec rozświetlających adwentowy wieniec, stoły nakryte śnieżnobiałymi obrusami i suto zastawione iście świątecznymi potrawami, życzliwe twarze gospodarzy zrobiły na nas spore wrażenie. W takiej to miłej atmosferze dane nam było spędzi popołudnie przypadające na drugą adwentową niedzielę w bielskiej parafii, gdzie my, kobiety z Jawornika wraz z ks. proboszczem i jego małżonką gościłyśmy na zaproszenie zaprzyjaźnionego od lat Koła Pań z Bielska.
Nie zabrakło również strawy duchowej, którą dostarczył nam ks. bp Paweł Anweiler pod postacią czytanych tekstów i wierszy treścią swoją związanych z czasem wyciszenia, zadumy i oczekiwania na powtórne przyjście Zbawiciela. „Moje drogi adwentu”, „Adwentowe okno”, „Adwentowe bramy”, „Adwentowa perspektywa” pobudziły nasze myśli do głębokiej refleksji nad tym, czym dla każdego z nas winien być ten czterotygodniowy okres poprzedzający Święta Bożego Narodzenia.
Gospodarz spotkania przekazał nam wiele ciekawych informacji na temat szkolnictwa ewangelickiego w Bielsku. Wspomniał również postać ks. radcy E. Romańskiego w 25. rocznicę jego śmierci.
Wspólnie zaśpiewaliśmy kilka kolęd, a potem był czas na rozmowy, nawiązywanie nowych znajomości oraz degustację serwowanych pyszności. Ks. Zdzisław Sztwiertnia dziękując za gościnność zaprosił panie z bielskiej parafii do Jawornika, ale nastąpi to dopiero w 2010 roku. Dziękujemy naszemu Panu za ten dobry, darowany nam czas i szczęśliwy powrót do domu.
J.H.
W dniach od 11 do 13 grudnia w Parafii Ewangelickiej w Wiśle Jaworniku odbyła się ewangelizacja, którą poprowadził ks. Grzegorz Giemza (dyr. CME w Dzięgielowie).
Swoje piątkowe wystąpienie rozpoczął od zadania pytania: czym jest szczęście? Pastor przekonywał, iż właśnie czas adwentu sprzyja myśleniu o szczęściu, a swoje przemyślenia przedstawił w oparciu o fragment ewangelii Mateusza dotyczący ośmiu błogosławieństw. Okazało się, że w Bożym rozumieniu poczucie szczęścia znaczy zupełnie coś innego niż według ludzkich wyobrażeń. I często oznacza biedę, poniżenie, pokorę, smutek czy poświęcenie. Życie z Chrystusem to nie dostatek, ale nowe spojrzenie na nas samych i na innych – proces ten nazywa się nawróceniem. Tylko Bóg jest w stanie diametralnie zmienić życie człowieka. Jeśli wyznajemy nasze grzechy, to Bóg odpuszcza je nam i zmienia naszą egzystencję. Zwiastowanie Słowa Bożego ks. Giemza kontynuował w sobotnie popołudnie, a następnie podczas niedzielnego nabożeństwa. Odwołując się do wybranych fragmentów z listu do Koryntian, wskazywał na potrzebę podjęcia indywidualnej decyzji przez każdego człowieka jeszcze za życia. Pastor przypomniał również biblijną prawdę, że mamy ogromną obietnicę nowego życia., a także o tym, by nie osądzać jeden drugiego („Nie sądźcie przed czasem”). Warto ją przyjąć do swojego serca, podejmując ostateczną decyzję dotyczącą własnej przyszłości, zwłaszcza w kontekście bliskiego przyjścia Pana.
Podczas kolejnych ewangelizacyjnych spotkań świadectwem życia podzielili się zarówno mieszkańcy Jawornika – pan Jurek Czyż oraz Piotr Sztwiertnia, a także Adam Cieślar- członek zespołu muzycznego „Oktet” z Malinki. Oprócz naszych gości o stronę muzyczną zadbał również miejscowy młodzieżowy zespół i chór mieszany.
Kolejna ewangelizacja, tuż przed świętami, miała, jak co roku, przypomnieć o fundamentalnych sprawach dotyczących naszego przyszłego życia – nie tylko tego doczesnego, ale przede wszystkim o przygotowaniu się osobiście na przyjście Pana, gdyż czas jest blisko i warto podjąć najważniejsze życiowe decyzje, aby prawdziwy pokój, radość i szczęście znaleźć w bliskiej relacji z Bogiem.
W kaplicy Domu Gościnnego zabrakło miejsc dla uczestniczek Ogólnopolskiego Spotkania Kobiet, które 6-8 listopada 2009 r. odbyło się w Wiśle-Jaworniku. W konferencji przygotowanej przez Duszpasterstwo Dorosłych Centrum Misji i Ewangelizacji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego wzięło udział 260 kobiet, głównie mieszkanek Śląska Cieszyńskiego, Górnego Śląska i Małopolski.
- Moim marzeniem jest, aby w przyszłości w konferencji mogły brać udział kobiety z całego kraju – mówiła Mariola Fenger, organizatorka spotkania . – Szczególnie te z małych parafii w centralnej i północnej Polsce, które często czują się samotne i nie mają możliwości spotykania się w tak licznym gronie współwyznawczyń.
Tematem przewodnim konferencji były etapy w życiu: „Jak ten czas leci... o młodości, dojrzewaniu i jesieni w życiu wiary”. Aż pięć wykładowczyń – kobiet na różnych życiowych etapach, dzieliło się z zebranymi swoją wiedzą, doświadczeniami zawodowymi i osobistymi oraz refleksjami. Wstępem do całości był wykład Kornelii Kłapy, pedagoga i pracownika Chrześcijańskiego Stowarzyszenia „Miłość Edukacja Dojrzałość”, w którym lektorka pokazała, że dojrzałość w myśleniu nie jest zależna od wieku.
- Wszystko zależy od naszego myślenia. Nie panujemy nad wydarzeniami, czy okolicznościami, ale nad reakcjami na nie i myśleniem. Dojrzałe myślenie przejawia się tym, że wszystko odnoszę do Boga i w nim pokładam nadzieję. Aby myśleć w ten sposób musimy stale „odnawiać nasze myślenie” – przekonywała zebrane panie, odwołując się do biblijnej historii Rut.
O dorastaniu i ważnych decyzjach, podejmowanych w okresie pomiędzy 20. a 30. rokiem życia, oraz ich konsekwencjach mówiła Monika Kawulok, nauczycielka. Dzieląc się ze słuchaczkami własnymi doświadczeniami pokazała, czym był w tym okresie jej życia „ Wielki krok w dorosłość”. Trudne przeżycia, decyzja o nawróceniu, potem małżeństwie i posiadaniu dziecka wyznaczyły kierunek jej życia z Bogiem. Jej historia wywołała wzruszenie u wielu kobiet.
- Każda z nas, jako nastolatka, miała listę cech, jakie powinien posiadać jej przyszły małżonek. Moje nawrócenie zweryfikowało ją właściwie do jednej kwestii, a mianowicie mój mąż miał być mężczyzną kochającym Pana. O to się modliłam i moje modlitwy zostały wysłuchane, dlatego i was zachęcam do tego, byście modliły się o swoich przyszłych mężów i mężów dla swoich córek – zwracała się do kobiet.
Kolejna z wykładowczyń Bożena Giemza, pedagog i dziennikarz, swoim dynamicznym stylem poruszyła salę. Jej słowom towarzyszyły: salwy śmiechu, ale także potakiwanie i momenty cichej, osobistej refleksji słuchaczek.
- Wiek 30-40 lat to u kobiety okres, który na własne potrzeby nazwałam „ustawianiem własnej tożsamości”. Jest to czas, kiedy czujemy się pewne, nasze życie jest w ustabilizowane, jesteśmy w stanie rozpoznawać swoje potrzeby. Także w życiu seksualnym to najlepszy okres, akceptujemy swoją cielesność, nie czujemy takiej presji zmiany swojego wyglądu. To czas, w którym chcemy się spełniać w różnych dziedzinach – zaczynamy nowe studia, wykorzystujemy umiejętności i potencjał. Zwracamy większą uwagę na relacje, emocje. Bóg w naszym życiu to przecież nic innego, jak relacja z nim. Żeby jednak ją nawiązać trzeba mieć kontakt ze sobą. Umieć rozpoznawać i nazywać własne uczucia, wyrażać je i mówić o nich w relacjach z ludźmi. To jest bardzo trudne. Jezus jest jednak najlepszym przykładem na to, że prawdziwa duchowość istnieje w relacji – dzieliła się swoimi przemyśleniami w wykładzie „Emocjonalna trzydziestka”.
Zagadnienia życia po czterdziestce poruszała w wykładzie „Jesień życia do przeżycia” Elżbieta Cieślar, teolog i nauczycielka, atrakcyjna mama dwóch dorosłych córek. Zwróciła uwagę na zmiany w funkcjonowaniu ciała kobiety. Podkreśliła, że jest to czas zbierania dojrzałych owoców. Do nich zaliczyła: dojrzałą społeczność z Bogiem, mężem, dziećmi i sobą samą oraz z innymi ludźmi. Wskazała na stresujące sytuacje, które są udziałem kobiet w tym wieku, wymieniając jednocześnie sposoby radzenia sobie z problemami. Zaznaczyła też, że ważne jest, aby koncentrować się nie na trudnościach, ograniczeniach, ale na Bogu, który wspiera w każdym momencie naszego życia.
Blok wykładowy zamykało wystąpienie Barbary Szczuki, lekarki, o intrygującym temacie: „ SOWP [Stowarzyszenie Obserwatorów Własnego Pępka] - to dobrze czy źle?”. Prowadząca zwróciła uwagę na odpowiedzialność, jaka ciąży na każdej kobiecie za swój stan nie tylko duchowy, ale i fizyczny, podkreślając jednocześnie, że nie ma pełnego zdrowia bez zdrowej relacji z Bogiem.
Podczas konferencji odbyło się także symboliczne „przekazanie” prowadzenia pracy z kobietami przez dotychczasową szefową Duszpasterstwa wśród Kobiet Paulinę Szczeponek na ręce Marioli Fenger, pracowniczki ds. kobiet Duszpasterstwa Dorosłych CME.
- Ciekawe i inspirujące wykłady, możliwość szczerej rozmowy z doświadczonymi kobietami, przyjazna atmosfera to z pewnością atuty konferencji. Minus – zdecydowanie za mało uczestniczek w przedziale 20-30 lat, czyli kobiet w moim wieku. Na następne spotkanie zabiorę ze sobą co najmniej dwie koleżanki – podsumowała jedna z uczestniczek.
Jeżeli przedstawicielki „innych przedziałów wiekowych” doszły do podobnych wniosków organizatorzy już dziś muszą pomyśleć o innej lokalizacji konferencji w przyszłym roku.
Gabriela Glajcar